sobota, 25 lipca 2015

zaufaj mi! jestem fotografem

Praca z Ilią to genialna sprawa. O 16 zgarnął swoich uczniów i mnie przy okazji z Biszkeku. Mieliśmy zrealizować sesję przy Buranie. Początkowo byłam dość ciekawa, ponieważ koncepcja jawiła mi się jako modelka, arbuz, wieża i stado fotografów. 

Po drodze stanęliśmy kupić owoce. Przy okazji Ilia kupił mi kukurydzę - chwilami się tu czuję jak rozpieszczane dziecko. I nie powiem, że to nie miłe.






 Tym razem miałam więcej czasu na zdjęcia dookoła wieży.



 Przygotowania do sesji.
Byłam mile zaskoczona pięknymi rekwizytami i urodą modelek.


Ilia jest bardzo dobrym nauczycielem. Chociaż daje też duże pole popisu uczniom - uczy samodzielności, ale pod kontrolą. Sama się dużo uczę od niego.






Kirgiskie modelki są przepiękne. Z resztą nie tylko modelki. Tutaj większość dziewczyn ma niezłą klasę. Podziwiam przede wszystkim noszenie obcasów wszędzie - nie ważne, czy góry, czy doły.







 Poświecenie mile widziane.




 Szczęśliwi fotografowie z modelkami i mistrzem.

Bezpośrednio po powrocie z Burany pojechaliśmy na imprezę. Ilia miał być fotografem na dużej imprezie typu Sunrise w klubie Pomzona. Zaletą Biszkeku jest to, że mało się dzieje, a jak już się dzieje to wszyscy tam są, wszyscy się bawią i ogółem jest świetny klimat.
Muzyka dudniła, był tłum i zimne piwo Bałtyka za różnowartość 5zł - na jakiej imprezie w stolicy Polski byłoby piwo za 5zł?...



Dostaliśmy od żony Ilii opaski, aby móc robić zdjęcia pod sceną. Zabawne dla mnie było, że nie tutejsza ochrona to panowie policjanci w mundurach i czapkach. Dość groteskowy dla mnie widok.




Na imprezę dotarł także Seyyad i poznaliśmy na miejscu kolegę Ilii - Siergieja z żoną Heleną. Bardzo pozytywni ludzie.
Poza tym spotaliśmy ludzi z AIESEC w towarzystwie Chrisa z Estonii. I w sumie na prawdę nie rozumiem jego angielskiego, ale razem sobie nuciliśmy piosenkę Nirvany, której remix właśnie leciał.
Potem Ilia zgarnął nas na miasto i mieliśmy własną integrację. Kirgiska wódka bardzo przyjazna, zasłyszane historie i żarty pozostaną w mej pamięci na długo... Tradycyjnie nauka przekleństw w różnych językach, dyskusje o polityce, Putinie i żonach.

 Szybka samsa w fast foodzie o 2 w nocy.




 I tak mniej więcej to wyglądało.
Młodość, wakacje, szaleństwo.




jeszcze więcej zdjęć

Mieliśmy się spotkać o 8.30. I jakimś cudem tylko ja przyszłam. Tak czasami też wygląda praca z Ilią. W sumie to mogłam się domyślić, ponieważ Almaz miał urodziny... 
Nie mniej wykorzystałam ten czas na robienie kolejnych zdjęć i nawet dotarłam w miejsca, w których wcześniej nie byłam. W sumie to nie czuję się rozczarowana, że ktoś mnie tu wystawia, czy się spóźnia. Co jak co, ale wschodoznawstwo cierpliwości uczy najlepiej - a teraz mam jakby realną praktykę.





Uznałam, że będę pić szoro codziennie, aby potem nie żałować, że mogłam pić a nie korzystałam. Taka przyjemność tylko 22 somy.



Mały basen z fontanny - czekam tylko, aż zobaczę kiedyś jakieś dziecko z materacem czy kołem do pływania w fontannie.


Kiedyś przy okazji w Polsce dostałam taki oto kwiat kapusty - wówczas się śmiałam, bo obdarował mnie nim kucharz. A tu zobaczyłam całą plantację takich kwiatków i to w formie ozdobnej. Bardzo ciekawe.



Ilia się zrekompensował. Zabrał mnie i Sayyada na nocną sesję na panoramę. Staneliśmy po drodze kupić coś do picia, akurat w dzielnicy Biszkeku, gdzie jest mnóstwo ekskluzywnych restauracji - jedna ponoć nawet mieści 1000 osób.

Akurat było wesele. No i jak to w Kirgistanie - nikomu za bardzo nie przeszkadzało, aby po prostu sobie wejść i zobaczyć. Ponoć, gdy jest wesele to artyści mogą sobie przyjść i dać występ i jak się spodobają to im płacą. Niestety tak z fotografami nie ma...




 Bardzo wystawna impreza. No, lokal robił wrażenie, tak samo jak kreacje gości.

 A tu ciekawostka - pas sportowy do zawodów przy knajpie. A oto czemu - gdy obchodzone są uroczystości dotyczące wieku syna rodziny organizuje się różne zawody. Np. w bieganiu itd. Każdy może wziąć w nich udział, a zwycięzca otrzymuje nagrodę, np. konia.
Tzn. oczywiście to zależy od rodziny, ale drogie nagrody są jakby pokazaniem statusu rodziny. Chyba muszę poszukać takiej imprezy...

 A to już widok z panoramy. 


 Powyższe zdjęcie to wariacja na cześć posiadania jednego statywu przez trzech fotografów.

 Ta smuga to lampion.




Bardzo przyjemna praca.